Donos – dyskusja – wyznanie

te_estoy_cazando.jpg

Przestrzegają mnie, że na biurku któregoś z biur leży “moja teczka”. Raport pełen dowodów popełnionych wykroczeń, opasłe dossier o wszystkich przypadkach złamania przeze mnie prawa w ostatnich latach. Sąsiedzi namawiają mnie, żebym nosiła okulary przeciwsłoneczne i wyłączała telefon, gdy chce porozmawiać o prywatnych sprawach. Niewiele, bardzo bardzo niewiele – uświadamiają mi – można zrobić, żeby nie zapukali pewnego dnia skoro świt do mych drzwi.

Czekając na to, chcę oświadczyć, że nie chowam broni pod łóżkiem. Bez wątpienia popełniałam systematyczne i ohydne wykroczenie: wierzyłam, ze jestem wolna. Nie mam też żadnego konkretnego planu, by zmienić tą sytuacje, ale skarga zmieniła się we mnie w triumfowanie, a to podlega – definitywnie – karze. Nigdy nie umiałam nikogo spoliczkować, jednakże nie mogłam zaakceptować systematycznego ataku na moje “obywatelskie ja”. A To ostatnie jest karalne najsurowiej.

Ponadto chciałam “ukraść” – przy wielu okazjach – to, co jak sądziłam do mnie należy: wyspę, jej sny, jej dziedzictwo.

Niech się Państwo nie łudzą; nie jestem takim znowu niewiniątkiem. Jest w moim dorobku pełno występków: systematycznie kupowałam rzeczy na czarnym rynku, komentowałam po cichu – i krytykowałam – rządzących nami, wieszałam psy na politykach i poddawałam się pesymizmowi. Na domiar złego popełniłam niedopuszczalne wykroczenie, wierząc w przyszłość bez “nich” i w inna wersje historii od tej, której mnie uczyli. Wykonywałam nakazy bez przekonania, prałam publicznie brudy i – ogromna zbrodnia – łączyłam zdania i słowa bez pozwolenia.

Oświadczam – i przyjmuję karę, jaka na mnie spadnie – że nie mogłam jednocześnie przeżyć i przestrzegać wszystkich praw.